Promienie słoneczne przebijały się natarczywie
przez cienkie zasłony, oświetlając niewielkie pomieszczenie, w którym
znajdowała się białowłosa dziewczyna. Jej ciało zajmowało łóżko usadowione tuż
pod samą ścianą. Kosmyki częściowo zakrywające bladą twarz i klatkę piersiową,
unosiły się z każdym delikatnym wdechem, by po ułamku sekundy, opaść bezwładnie
z powrotem na pościel. Nie minęła chwila, gdy pod wpływem hałasu docierającego
z zewnątrz, nastolatka uniosła leniwie powieki. Zamrugała parę razy, próbując
przyzwyczaić oczy do rozświetlonego pokoju. W jej głowie rozbłysła setka
wspomnień, pozwalająca odpowiedzieć na pytania typu: gdzie jest? Jak się tu
znalazła? I co takiego miało miejsce minionego wieczoru?
Pod nagłym
impulsem, podniosła się do pionu. Jej wzrok przykuł zegarek, stojący na stoliku
obok.
– Dziewiątą – szepnęła, po czym ponownie przybrała leżącą pozycję.
Minęły zaledwie
cztery godziny, od kiedy udało jej się usnąć. Natłok wydarzeń nie pozwalał na
wcześniejsze zmrużenie oka. Musiała dokładnie przeanalizować całą zaistniałą
sytuacje.
Powolnym tempem
wstała i skierowała w stronę uchylonych drzwi. Kiedy pociągnęła za klamkę, jej
oczom ukazała się skromna łazienka. Umywalka, prysznic i sporych rozmiarów
lustro. Westchnęła cicho podchodząc do kawałka szkła. Bezsenna noc dość
znacząco odbiła się na jej twarzy. Zaczerwienione oczy oraz znajdujące się pod
nimi wory, nie prezentowały się szczególnie dobrze. Nieco zdołowana przemyła
buzie wodą, a następnie wróciła do pokoju. Jej uwagę ponownie zwrócił odgłos
dochodzący z podwórka. Podeszła dyskretnie do okna, po czym chowając sylwetkę
za firaną, uchyliła je. Z zaciekawieniem zaczęła obserwować zbiorowisko.
– Wybacz mi Cielu, że tak szybko cię opuszczam, chciałam zostać,
jednak z samego rana otrzymałam wiadomość, że muszę pilnie stawić się w
Londynie, dlatego też jestem zmuszona tak szybko wyjechać. – Usprawiedliwiający
ton wydobył się z ust czerwonowłosej kobiety, która w geście pokory, skłoniła
się nisko przed siostrzeńcem.
– Przecież to nie problem – odparł. W głębi duszy cieszył się z
szybszego pozbycia ciotki. Jej wizyta wcale nie przypadła mu do gustu.
Do dwójki,
dołączył mężczyzna, który niosąc dość spore bagaże, w komiczny sposób potykał
się o własne nogi.
– Grellu Sutcliff – zwróciła się do niego oburzona szlachcianka,
widząc swego kamerdynera uporczywie zbierającego jej ubrania z ziemi.
– Go–gomenasai! – wykrzyknął, szybko stając do pionu.
– Nie ważne. – Zażenowana machnęła ręką.
Przed wejściem
do powozu, odwróciła się na chwilę w stronę rezydencji, aby pomachać chłopakowi
w geście pożegnania.
Przyglądająca
się wszystkiemu dziewczyna, poczuła jak krew zaczyna coraz szybciej krążyć w
jej żyłach, a serce boleśnie przyśpiesza swoje tempo. Złapała się za klatkę
piersiową, próbując uspokoić niepokojący objaw. Rozpoznała tą kobietę. Jej wzrok automatycznie powędrował w stronę
mężczyzny, który właśnie pakował walizki.
– Czyżby? – Przeszło jej przez
myśl.
Mimo wszystko
nie potrafiła zidentyfikować w nim szaleńczego shinigamiego. Poza długimi
włosami, nie było nic co go przypominało. Zrezygnowana westchnęła cicho. Jej
uwagę tym razem przykuł przedmiot miotający się tuż przy spodniach
nieznajomego. Wytężyła wzrok.
– Amulet – szepnęła, kładąc rękę
na usta.
Jak na
zawołanie zielonooki spojrzał w stronę okna, zmuszając dziewczynę do ukrycia
się. Przylgnęła plecami do ściany,
modląc się w duchu, aby ten niczego nie zauważył.
– Idziesz wreszcie? – warknęła
kobieta.
– H–hai – wykrzyknął, wyrwany z
lekkiego transu, po czym zajął miejsce woźnicy, aby wprawić pojazd w ruch.
– Co za kłopotliwa dwójka –
szepnął hrabia, wracając do środka budynku.
Białowłosa
przez dłuższą chwilę nie mogła się ruszyć. Choć zdawała sobie sprawę, że pojazd
dawno odjechał, jej nogi odmawiały posłuszeństwa. Westchnęła ponownie.
– Czy to nie zabawne? – Zaśmiała
się lekko w duchu. – Szukać zabójcy we własnym domu, Cielu?
~*~
Nie minęło piętnaście minut, kiedy w pokoju rozległo się pukanie. Nie
czekając zbytnio na odpowiedz, do środka wkroczył lokaj niosąc tacę z
jedzeniem. Zmierzył mnie chłodnym spojrzeniem, po czym postawił posiłek na
stoliku. Poczułam jak w jednej chwili głód atakuje mnie z podwojoną siłą.
Niechętnie spojrzałam na kamerdynera, oczekując, iż ten opuści pomieszczenie,
abym mogła zjeść w spokoju.
Najwidoczniej nie miał takiego zamiaru, ponieważ jak gdyby nigdy nic,
rozsiadł się wygodnie na łóżku. Nieco zdziwiona jego postawą, przyglądałam mu
się w milczeniu.
– Wyjaśnijmy sobie coś – zaczął, kierując na mnie swój wzrok. Jego ton
był nieprzyjemny, na tyle, że po moich plecach przeszły ciarki.
– Fakt, że Ciel…
‘’Ciel’’ odbiło
się mojej głowie, powodując dokuczliwy nawrót bólu. A, gdzie się podziało
monotoniczne ‘’panicz’’ ?
– Zapewnił tobie bezpieczeństwo, wiąże się z paroma sprawami –
ciągnął, na co uniosłam lekko brew.
– Nie mogę narażać go na dodatkowe ryzyko. Rozumiesz? – Jego słowa,
bezpośrednio kierowane w moją osobę, wręcz
dźgały swoją ostrością.
– Dlatego nie wychylaj się zbytnio – dokończył, dając mi do
zrozumienia, że wie więcej, niż bym tego oczekiwała.
Prychnęłam cicho
pod nosem.
– Sugerujesz coś? – warknęłam, mając nadzieję, że tym sposobem uda mi
się wyciągnąć od niego nieco informacji.
Ten, jednak nie
przejął się tym szczególnie. Wstał z siedziska, po czym najzwyczajniej w
świecie opuścił pomieszczenie, zostawiając mnie sam na sam z własnymi myślami.
Czyżby wiedział o ‘’Nim’’? Jeśli tak, to
skąd? Dlaczego to wszystko jest tak cholernie skomplikowane?
Złapałam się
nerwowo za głowę przysiadając na klozetce.
–No tak– szepnęłam, uświadamiając sobie parę faktów. – Jeżeli
wiedzieli o moim mieszkaniu, musieli tam być. Pewnie widział ‘‘to’’. – W mojej
głowie utworzył się obraz pobojowiska, jakie zostawił sprawca podpalenia.
Mimo wszystko
poczułam jak cała energia dobitnie opuszcza moje ciało. Skoro jest tak ostrożny, zapewne podejrzewa,
że nie stoi za tym zwykły człowiek, z którym w mgnieniu oka, by sobie poradził.
Oznaczałoby to, iż moje przypuszczenia mają w sobie ziarenko prawdy. Co gorsza,
to ziarenko, może być znacznie większym kiełkiem…
Przeszywający
głód, automatycznie wyparował. Musiałam spotkać się z kocicą, poinformować ją o
wszystkim i przede wszystkim ostrzec. Została sama, na dodatek jest ranna.
Jeśli zamierza
mnie dorwać, wpierw obali całą moją linie obrony.
Nie czekając
dłużej, wybiegłam z pomieszczenia, kierując swoje kroki ku wyjściu. Na moje
nieszczęście wpadłam na kogoś, co spowodowało upadek całej dwójki. Podniosłam
się jednak szybko i teatralnie otrzepałam z kurzu. Spojrzałam na osobę leżącą przed moimi stopami. Dziewczyna masowała obolałą głowę, pojękując
cicho. Moją uwagę przyciągnął typowy strój pokojówki i ogromne bryle,
zasłaniające jej oczy.
Kiedy dotarło
do niej całe wydarzenie, niczym oparzona poskoczyła do góry i zaczęła mnie
przepraszać.
– Gomenasai, gomenasai, gomenasai! – Kłaniała się raz po raz, cała
spanikowana.
– Nic się nie stało – odparłam krótko idąc dalej.
– Huh? – Zdziwiona, dopiero teraz podniosła na mnie wzrok.
– Kim jesteś? – wyrwało się jej, po czym znów zaczęła przepraszać, tym
razem za swoją ‘’bezpośredniość i brak kultury’’.
Nie miałam
czasu na zapoznawanie się ze służbą. Minęłam ją ponownie i nieco ostrożniej
wyślizgnęłam się na zewnątrz. Po paru minutach drogi w oddali ujrzałam swojego
konia, który wydawał się niemalże z utęsknieniem wyczekiwać mojej osoby.
Podeszłam do zwierzęcia,
po czym poklepałam je lekko po grzbiecie. Wspięłam się delikatnie i gdy
poczułam, że zajęłam odpowiednią pozycję, ruszyłam wprost do Londynu.
~*~
Duchota panująca w pomieszczeniu obudziła czarnowłosą kobietę. Nieco
zaspanym wzrokiem omiotła pokój w poszukiwaniu swojej towarzyszki.
Zrezygnowana, podniosłą się do pionu, po czym podeszła wolnym krokiem do okna,
aby uchylić lufcik. Zawyła cicho, gdy ból dochodzący z rany rozniósł się po
całym ciele. Odwinęła opatrunek, badając uważnie stan obrażenia.
Po upływie
dwudziestu czterech godzin, po okaleczeniu nie powinno być śladu. Mimo wszystko
nie była w stanie, w pełni się zregenerować. Jej moc osłabła, a im dalej
znajdowała się od świątyni, tym gorzej znosił to jej organizm.
Minęła godzina,
nim zielonooka odświeżyła się. Samo ubieranie, sprawiło jej jeszcze więcej
problemów, szczególnie, że ból nieco krępował jej ruchy.
Nie zważając
jednak na dolegliwości, nerwowo zaczęła przechadzać się po pokoju w oczekiwaniu
na przybycie białowłosej. Ich ostatnia rozmowa, ciągle zaprzątała jej głowę.
Zdawała sobie sprawę, że Yoru, źle odebrała jej słowa, jednak wciąż nie
potrafiła wybyć się poczucia winy.
Stojąc pod
oknem, jej uwagę zwróciła zakapturzona postać, która bacznie obserwowała
budynek. Jak na zawołania, gdy tylko pojawiła się na widoku, ta wyminęła
przechodniów i pobiegła w nieznanym kierunku.
To już drugi
raz, kiedy ktoś ją obserwował. Nie czekając dłużej, z grymasem na twarzy
wybiegła przed gmach. Z wysiłku, parę kropel potu, spłynęło po jej skroniach. W
oddali ujrzała należący do nieznajomego kawałek płaszcza. Już miała iść w tą
stronę, gdy zatrzymał ją dochodzący zza pleców głos.
– Co robisz? – Odwróciła się, rozpoznając ton niebieskookiej.
– Ja tylko – zaczęła. Na razie wolała nie wspominać dziewczynie o
postaci, którą widziała. Pragnęła sama zbadać sprawę, nie wciągając w to białowłosej. – Chciałam się przewietrzyć.
Yoru spojrzała
na nią nieufnie, jednak nie drążyła tematu.
– Jak się czujesz?
– Bywało lepiej.
Na twarzach obu
z nich, pojawił się delikatny uśmiech. Niebieskooka podeszła bliżej,
podtrzymując kobietę za ramię.
– Chodź. Musimy porozmawiać – szepnęła, pomagając jej stawiać kolejne
kroki.
Kocica wsłuchiwała się w opowieść nastolatki, co chwila kiwając
porozumiewawczo głową. Choć nie była zadowolona z zaistniałej sytuacji, nie
zamierzała narzekać. Plusem był fakt, że ta miała zapewnioną ochronę i nie
musiała się martwić nagminnie o jej bezpieczeństwo, co pozwalało na potajemne
działania.
– Co teraz zamierzasz?
Białowłosa
zamyśliła się na chwilę.
– Przystosuje się – odparła krótko.
Natłok wydarzeń
z ostatnich dni stopniowo zaczynał ją przerastać. Czuła jednak, że wszystko
jest ze sobą w jakiś sposób powiązane, a ona odpowiednio pociągając za sznurki,
musi rozwikłać całą sprawę.
– Będę się zbierać. – Naciągnęła na siebie okrycie.
– Idę z tobą – wtrąciła się kocica, bacznie obserwując reakcję
towarzyszki.
– Nie ma mowy. – Pokiwała przecząco głową. – Nie mogę cię narażać.
Przez jakiś czas musisz trzymać się z dala. Kontaktuj się ze mną wyłącznie, gdy
naprawdę zajdzie taka potrzeba.
Neko warknęła
pod nosem, po czym naburmuszona zdzieliła dziewczynę po głowie.
– Żartujesz sobie ze mnie?!
Obie zmierzyły
się spojrzeniem.
– Wiem, jednak, jesteś ranna, a poza tym, oni nie wiedzą o tobie – wytłumaczyła
niebieskooka.
– To ich o tym dobitnie poinformuje! – Czarnowłosa podeszła do szafy,
aby wyjąc z niej płaszcz. Nie zamierzała
puścić dziewczyny samej. Zatrzymała ją
jednak ręka, zaciskająca się na jej ramieniu.
– Neko, proszę.
Kocica przez
dłuższą chwilę nie poruszyła się. Ostatecznie z powrotem schowała ciuch.
– Uważaj na siebie – zwróciła się do nastolatki.
– I błagam. Nie zrób żadnego głupstwa – dodała, czując jak ta zwalnia
swój nacisk.
~*~
W przeciągu godziny znalazłam się z powrotem w rezydencji. Kuszona niecodziennymi zapachami doszłam do
pomieszczenia, które wydawało się być kuchnią. Leniwie pchnęłam uchylone drzwi,
po czym weszłam do środka. Zajęłam miejsce przy stolę, częstując się wyłożonymi
jabłkami, zupełnie ignorując przy tym wysokiego blondyna. Odwrócony tyłem do
mojej osoby, zażarcie próbował uratować kawałki – wróć – szczątki spalonego mięsa, obskakując je wokół.
– Nic z tym raczej już nie zrobisz.
Dopiero teraz
dostrzegł moją obecność. Odwrócił się gwałtownie, przyjmując obronną pozycję.
– Hę? – Na jego twarzy dostrzegłam zdziwienie. – Kim jesteś?
Zmierzyłam
kucharza wzrokiem, dokładnie badając przy tym jego umięśnioną sylwetkę.
– Nikim szczególnym – odparłam, wgryzając się w owoc.
Mężczyzna
zmrużył niebezpiecznie oczy, po czym z uśmiechem na ustach wyciągnął w moją
stronę rękę.
–Bard.
–Yoru – uścisnęłam dłoń.
Przez moment
oboje trwaliśmy w ciszy, aż do momentu, gdy po budynku nie rozniósł się dźwięk
tłuczonej zastawy.
– Ty! – krzyknęła czerwonowłosa pokojówka, którą miałam okazję poznać
wcześniej.
Jej palec
wskazujący powędrował w moją stronę.
– I o co tyle zamieszania? – westchnęłam cicho.
– Kim jesteś?! – powtórzyła pytanie, wypowiedziane niedawno przez
blondyna.
– Jestem..
– To Yoruichi Ashida, przyjaciółka panicza z dzieciństwa – dokończył
za mnie lokaj, który niemalże wyrósł przed nami z ziemi.
Nieco
zdziwiona, nie odezwałam się jednak słowem. Przytaknęłam jedynie głową,
potwierdzając tym samym kłamstwo czerwonookiego.
– Gomenasai! –
krzyknęła okularnica, bez przerwy powtarzając ukłony ku mojej osobie. – Byłam
względem panienki zbyt bezczelna! – Tłumaczyła się zmieszana. – Proszę mi
wybaczyć panienko Yoruichi!
Po jej
policzkach zaczęły spływać łzy. Skrzywiłam się na ten widok.
– Yoru wystarczy – szepnęłam, po czym wstałam z krzesła, aby wyrzucić
ogryzek.
– H–h–ai – odpowiedziała cicho, czerwieniąc się przy tym.
–Yare, Yare. – W pomieszczeniu rozbrzmiał głos Michaelisa. – Znów
musze odwalić całą robotę za was – Zażenowany omiótł wzrokiem spalony
posiłek i kawałki porcelany na podłodze, a następnie zakrył twarz rękoma.
Idealnie grasz swoją rolę demonie.
Służba w geście
pokory zaczęła przepraszać lokaja, który obojętny względem ich osób, zaczął
sprzątać pobojowisko.
Niezbyt
poruszona ową scenką skierowałam się do wyjścia. Tuż pod drzwiami przystanęłam
jednak na chwilę.
– Gdzie jest Ciel? – zapytałam.
– W swoim gabinecie – odparł krótko kamerdyner, nie goszcząc mnie
nawet spojrzeniem.
Zagryzłam wargę.
Ten gościu poważnie zaczął mi działać na nerwy.
–Jak tam dojdę? – Mój przesłodzony głos wymusił na mężczyźnie
zaprzestanie wykonywania doczesnej czynności jaką było zbieranie drobinek
naczyń. Mimo iż byłam tam zaledwie wczoraj, przemieszczanie się po tak dużej
rezydencji było bardzo kłopotliwe.
Czarnowłosy
odwrócił się w moją stronę, po czym z najbardziej sztucznym, jaki kiedykolwiek
widziałam uśmiechem, wytłumaczył drogę.
– Wzdłuż korytarza, przedostatnie drzwi na prawo – powtórzyłam,
zatrzymując się pod wskazanym miejscem.
Zapukałam.
– Wejdź – usłyszałam, po czym wkroczyłam do środka. Nastolatek
zmierzył mnie spojrzeniem, a następnie wskazał miejsce przed sobą.
–Myślałem, że to Sebastian.
Na imię
kamerdynera ponownie się skrzywiłam.
– Jak widać nie – warknęłam lekko, zajmując siedzisko przed biurkiem.
– Co więc cię do mnie sprowadza? – zagadnął Ciel, bacznie obserwując każdy
mój ruch.
Zastanowiłam
się na chwilę. Sama nie wiedziałam co dokładnie mam odpowiedzieć. Miałam do
niego zbyt wiele pytań. Począwszy od relacji jakie łączyły go z rozpruwaczem, a
skończywszy na tym jak to możliwe, że w tak młodym wieku, stoi na czele
ogromnego przedsiębiorstwa i co najważniejsze – Jakim dolicha cudem, u jego
boku pojawił się ten cholerny pasożyt?
Zrezygnowana
oparłam głowę o rękę.
– Chyba się nudzę. – Moje słowa widocznie zdziwiły chłopaka.
– Rozumiem, że ciężko jest ci się tu odnaleźć – stwierdził.
Kiwnęłam od
niechcenia na znak zgody.
–Chodź – powiedział, po czym wstał z fotela, kierując się w stronę bocznych
drzwi.
Również
podniosłam się do pionu i podreptałam leniwie za chłopakiem.
Znaleźliśmy się
w niewielkiej salce, wystrojem podobnej do samego gabinetu. Pod ścianą stała
lada do brydża, natomiast w kącie usadowiony został stół do biliarda. W centrum
natomiast, znajdował się niewielki stolik, na którym leżała szachownica.
– Rozegrajmy, więc małą partyjkę – odparł niebieskooki, zajmując
miejsce po przeciwnej stronie planszy.
Usiadłam
naprzeciw niego.
– Znasz reguły? – zapytał, na co kiwnęłam głową.
– Świetnie. Więc zaczynajmy.
W końcu klejna notka! :D
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak dalej rozwiną się wszystkie relacje :3 (i rozgrywka XD)
Życzę dużo chęci i weny! Czekam na ciąg dalszy! :D
W tym czasie zapraszam do mnie na kolejną część x3
http://kuroshitsuji4ever.blogspot.com/2015/03/ix.html
Wiesz...
OdpowiedzUsuńNIE, NIE WYBACZĘ CI TEGO!
Tylko żartuję, jeśli tylko potrzebujesz czasu, to spoko. Ale leniem też jestem. Więc, nie wiem czemu to mówię?
:)
Znalaz łam trochę zwrotów (z którymi, mówiąc szczerze nigdy sie nie spotkalam)
I z kilkoma literowkami :3
Ciekawe, co sie stanie dalej :D
A ja Ci wybaczę, bo mogę xD tylko napisz coś tym razem szybciej. Znalazłam kilka powtórzeń i trochę zbędnych przecieków, ale jestem zbyt zmęczona, żeby walczyć teraz z telefonem, dlatego wypiszę tylko kilka tych istotniejszych błędów.
OdpowiedzUsuńMonotonicznosc - monotonnosc
Klozetce - kozetce, ale to taki uroczy błąd <3
Bryle - to niby dobre slowo, jednak uwazam, ze okulary vardziej by pasowaly :P
Tą stronę - tę stronę. Zawsze, do końca świata i nigdy inaczej tĘ. Wybacz, wiem, że to brzmi, jakbym strzelała z oczu piorunami, ale jestem na tym punkcie tak uczulona, że od razu mnie skręca, gdy to widzę lub słyszę xD
No to by było na tyle. Życzę dużo weny i motywacji^^
Ach, zapomnialabym. Podoba mi się jak Seba i Yoru się nie trawią <3 uwielbiam tskie motywy xD
Zapraszam gorąco na kolejny rozdział :3
OdpowiedzUsuńhttp://kuroshitsuji4ever.blogspot.com/2015/03/x.html
Spoko każdemu się zdarza chwila lenistwa, zwłaszcza, że kilka dni temu pogoda była iście słoneczna i zachęcała do spacerów a nie siedzenia w domu. Wiem coś o tym, bo sama z nią walczyłam.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze udany. Intrygujące jak to się wszystko dalej potoczy. A Sebastian z tą niechęcią mnie rozbawił, nie wiem czemu, ale tak jakoś odruchowa się uśmiechnęłam. I Grell się pojawił. Ciekawe czy będzie postacią taką jak z mangi, czyli, że pokaże swoją prawdziwą postać. Zawsze jego tekst "zostań matką moich dzieci" mnie rozbrajał. Trochę literówek się znalazło, ale jakoś nie zwracałam na nie zbytniej uwagi, bo bardziej absorbował mnie tekst.
Liczę na szybki ciąg dalszy i dużo weny. Pozdrawiam
P.S. U mnie nowy rozdział ;)
Wybacz za te spamy z usuniętymi komentarzami, ale mi coś blogspot ostatnio nawala i nie chce działaś poprawie ^.^''' Przepraszam
UsuńO jaaa, a byłoby tyle komentarzy. Hhahahah.
UsuńNie ma sprawy, rozumiem, mi również często blogspot chodzi jakby chciał, a nie mógł.
Wieczorem zabiore się za rozdział u ciebie :D
Pozdrawiam :*
Strasznie jestem ciekawa spotkania Neko i Sebastiana. No bo... Neko to w koncu kot, a Sebcio kooochaaaa koty ;) Wiec tak sobie mysle, ze moze byc fajnie. Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńAh, zobaczymy co z tego wyjdzie, bo do spotkania dojdzie na pewno :D Ale nie będę spoilerować :D :*
UsuńZapraszam serdecznie na kolejny rozdział! :D
OdpowiedzUsuńhttp://kuroshitsuji4ever.blogspot.com/2015/03/xi.html
Zapraszam na kolejny rozdział!! ^^ (zaspamię Ci tymi zaproszeniami pół bloga xDD)
OdpowiedzUsuńhttp://kuroshitsuji4ever.blogspot.com/2015/04/xii.html
Świetna historia ^^ Nie mogę się doczekać dalszego ciągu wydarzeń xD Najbardziej ciekawi mnie reakcja Sebastiana gdy zobaczy Neko :-D Życzę dużo weny :3 I kiedy tak mniej więcej pojawi się kolejny rozdział??
OdpowiedzUsuń