W drodze powrotnej spotkałam się z Neko. Czekała na mnie w swojej ludzkiej postaci. Po mojej minie zdążyła już zauważyć, że nie mam dla niej dobrych wieści.
-Co jest?- z jej ust padło pytanie, na które nie miałam najmniejszej ochoty odpowiadać.
Zawyłam cicho. Byłam wściekła, zmęczona i przybita, a na dodatek czułam, że tracę grunt pod nogami. Wszystko szło nie po mojej myśli. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w hotelu i położyć do łóżka, zapominając o wszystkim.
-Chodz. Wyjaśnię ci na miejscu - pociągnęłam zdezorientowaną kotkę za rękę, zmuszając, aby szła za mną. Nie odezwała się do mnie ani słowem, za co byłam jej niezmiernie wdzięczna.
Zatrzymałyśmy się pod jednym z pensjonatów. Wciągnęłam głośno powietrze do ust, po czym wypuściłam je przeciągle.
Dobra.
Pchnęłam drzwi i niepewnym krokiem weszłam do środka. Czarnowłosa podreptała za mną, aż do recepcji. Wystrój nie należał do najkosztowniejszych, a hol nie ociekał tłumami, dzięki czemu poczułam się nieco swobodniej. Środowisko przepychu nigdy nie należało do moich ulubionych. Wyjęłam z kieszeni potrzebne banknoty, a następnie zapłaciłam za dwuosobowy pokój. Kiedy otrzymałam kluczyk, ruszyłam prosto we wskazane miejsce.
Pomieszczenie było schludne. Ściany miały beżowy kolor, na podłodze leżał puchaty dywan, zaś przy oknie stały dwa, rozścielone łózka. Obok znajdowała się mosiężna, dębowa szafa i mała, smukła komódka.
-Może być - oceniła moja współlokatorka, po czym przeciągnęła się teatralnie i rzuciła na pościel.
-Rozbierz się, chociaż - zwróciłam jej uwagę, sama ściągając buty. Ta prychnęła cicho niezadowolonym tonem, jednak podniosła się i również zdjęła jesienne nakrycie, zarzucając gdzieś w kąt pokoju wysokie kozaki.
Pokręciłam na to głową, a następnie skierowałam się w stronę łazienki.
Potrzebna mi była długa kąpiel, która pozwoliłaby ocucić cały kłębek myśli bulgocący w mojej głowie. Ściągnęłam z siebie ubranie i weszłam do napuszczonej wody, zanużając się po samą brodę. Odchyliłam głowę do tyłu, zamykając oczy.
Zostały mi tylko trzy dni na załatwienie sprawy z Rozpruwaczem i wykonanie zlecenia. Z samego rana udam się do starego mieszkania, muszę upewnić się, czy sprawca niczego nie szukał.
Byłam tym wszystkim cholernie zmęczona. Czułam jak dziwne uczucie ściska moje podbrzusze. Chociaż próbowałam się tego wyprzeć, bałam się okropnie, że mnie znalazł. Na dodatek nie miałam żadnego pomysłu, jak w razie czego odzyskać amulet. Od teraz musiałam być dyskretna we wszystkim co robię.
Kiedy skończyłam kąpiel, przeprałam swoje ubrania okrywając się samym ręcznikiem. Wyszłam z łazienki, udostępniając ją kotce, która leniwie zwlekła się z posłania.
Położyłam się na łóżku i spojrzałam w stronę płaszcza, spod którego wystawał kawałek papieru. Sięgnęłam po niego ręką wyciągając kopertę dotyczącą mojego kolejnego celu. Usiadłam wygodniej, opierając się o brzeg ramy. Przeanalizowałam wszystkie dane, a było ich całkiem sporo.
-Własna firma?- szepnęłam ze zdziwieniem - Przecież on ma dopiero..-spojrzałam na rubrykę z wiekiem- 13 lat. Pokiwałam głową z uznaniem. To pewne, że nie prowadzi jej sam, jednak fakt, iż podjął się takiego obowiązku był całkiem imponujący.
Spojrzałam na informacje dotyczące rodziny.
-Sierota. Rodzeństwo-brak. Rodzice-zginęli podczas pożaru w byłej rezydencji -doczytałam w myślach.
-To przykre - szepnęłam, po czym automatycznie cofnęłam się do sytuacji z rana.
Na myśl o mężczyźnie, którego zabiłam, na mojej twarzy pojawił się grymas. Też pozbawiłam kogoś rodzica.
Naglę poczułam tępe ukłucie w sercu. Mój mózg próbował wepchnąć mi całą odpowiedzialność za tragedie jaka spotkała tego chłopaka. I choć wiedziałam, że to cholernie głupie, nie potrafiłam pozbyć się nieprzyjemnego wrażenia.
Zaśmiałam się nerwowo, odkładając akta na bok. Po chwili z łazienki wyszła także kocica, która widząc moje spojrzenie, uśmiechnęła się do mnie.
-Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby jej tutaj nie było - przeszło mi przez myśl.
Zielonooka przysiadła obok mnie, przenosząc wzrok na leżącą obok kupkę papierów.
-Co to?- zapytała
-Kolejne zlecenie-odparłam zrezygnowana. Widziałam, jak błysk w jej oczach powoli gaśnie.
-Mówiłaś, że..-zaczęła, jednak jej przerwałam.
-Wiem, Neko. Przepraszam, ale wszystko się spierdoliło.
Spojrzała mi w oczy oczekując wyjaśnień.
-Nie zapłacił mi tyle, na ile się umawialiśmy -przystanęłam na chwilę starając się, aby złość nie przejęła nade mna kontroli - próbował się zabezpieczyć, na wszelki wypadek, gdybym nie chciała przyjąć drugiego zlecenia. Widocznie musiało być dla niego bardzo ważne, bo podwoił dwukrotnie stawkę za oba - podałam jej akta - Wiem, że powinnam mu strzelić po ryju i zostawić to w czorty, ale potrzebujemy pieniędzy, inaczej nie uda nam się stąd wyjechać.
Kotka przejrzała papiery, a następnie oddała mi je z powrotem.
-Znowu się w coś wpakowałaś-przejechała załamana ręką po twarzy.
-Przepraszam- tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić.
Nastała między nami niezręczna cisza.
-Swoją stroną - zaczęła - Ciekawy ten chłopak.
Przeniosłam na nią swój wzrok. Zdawałam sobie sprawę, że kocica nie jest głupia. Dla niej ta cała sprawa, również wydała się podejrzana.
Kiwnęłam potwierdzająco głową.
-Załatwię wszystko w trzy dni, ty zaś postaraj się dowiedzieć, kiedy możemy stąd wybyć-odpowiedział mu głuchy śmiech.
-Załatwimy- poprawiła.
Spojrzałam na nią zdziwiona.
-Nie patrz tak- skarciła mnie- Nie zostawię cię samej ani na minutkę. Zrobiło się zbyt niebezpiecznie.
Uśmiechnęłam się.
Arigato Neko, Arigato*.
~*~
Rano obudził mnie dzwięk wody dochodzący z łazienki. Spojrzałam na zegarek, po czym poderwałam się na równe nogi.
-Już 13?-przeszło mi przez myśl.
Korzystając, z nieobecności kocicy w pokoju, szybko narzuciłam na siebie ubranie i jak najciszej wyszłam na korytarz. Opuściłam pensjonat kierując się w stronę zamieszkiwanego wcześniej magazynu. Na miejscu nie było żywej duszy. Zapewne wszystkich odpychał unoszący się w powietrzu zapach spalenizny.
Niepewnie odchyliłam drzwi, wchodząc do środka.
Zamarłam.
Moim oczom ukazała się istna ruina. Wszystkie meble były poprzewracane, kanapa zaś została rozdarta w kilku miejscach. Całe pomieszczenie wyglądało jak poboisko**.
Poczułam jak nogi uginają się pode mną, a serce niebezpiecznie przyspiesza. Musiałam stąd uciec, natychmiast.
Nie czekając ani chwili dłużej, wybiegłam z pomieszczenia kierując sie z powrotem do pensjonatu.
-Cholera- zaklęłam, uderzając ręką w ścianę jednego z budynku, gdy zabrakło mi tchu. Zwróciłam tym sposobem jednocześnie uwagę przechodniów. Ogarnęłam się szybko i przyśpieszyłam tempa. Nie mogłam się zbytnio afiszować. Naciągnęłam na głowę kaptur.
Będąc zaledwie przecznicę od hotelu, postanowiłam, jednak tam nie iść.
Doszło do mnie, że muszę wziąć w końcu sprawy w swoje ręce, aby przestać wiecznie narażać Neko. Choć przyrzekła mnie bronić, nie potrafiłam wyobrazić sobie, że coś mogłoby się jej stać.
Tym razem skierowałam swoje kroki w stronę biblioteki. Będąc na miejscu, usiadłam przy stoliku w kącie.
Jeden jedyny raz byłam świadkiem morderstwa Rozpruwacza. Co prawda nie stał za tym owy Shinigami, do którego zamierzałam się zwrócić, lecz kobieta, u boku której z nieznanych mi powodów trwał. Nie obchodziło mnie czym się kierowała, dokonując owych zabójstw, czy też dlaczego, zwróciła uwagę Boga Śmierci na tyle, że ten postanowił jest asystować. Pragnęłam tylko załatwić sprawę z medalionem tak szybko, na ile było to możliwe. Nie miałam także pewności, czy owy przedmiot zainteresuje go a tyle, aby mi pomógł, ale musiałam zaryzykować
Obecne miejsce pobytu tej dwójki oraz fakt, kiedy zamierzają znów zaatakować, było mi zupełnie nieznane, dlatego sama musiałam ich do siebie doprowadzić.
Sprawdziłam na mapie lokalizacje wszystkich pobliskich przytułków, po czym zapisałam je na kartce. Wytypowałam trzy, które wydawały się najbardziej prawdopodobne jako kolejny cel. Wszystkie należały do okręgu Whitechapel i według Scotland Yardu mogły być miejscem kolejnych morderstw. Były praktycznie ze sobą połączone, co znacznie ułatwiało przemieszczanie się między nimi.
-Teraz tylko potrzebuje sukienki- szepnęłam cicho, opuszczając bibliotekę.
Pora, aby ktoś spłacił swój dług.
~*~
Hrabia rozkoszował się popołudniową herbatą, kiedy do pomieszczenia wszedł lokaj.
-Pańska ciotka zapowiedziała się z wizytą - powiedział kłaniając się lekko.
Ciel podniósł na niego znudzony wzrok.
-Na kiedy? - zapytał. Jej obecność nie przypadła mu do gustu, szczególnie, że wolał skupić całą swoją uwagę na sprawie Rozpruwacza.
-Zamierza przyjechać, jutro - chłopak skrzywił się - Z samego rana- dokończył kamerdyner.
Ciel wcisnął się w fotel, wzdychając cicho. Nie cierpiał takich wizyt.
-A co z dziewczyną?- swoje spojrzenie znów przeniósł na demona, który wydawał się być stoicko spokojny.
-Proszę się nie martwić, podjąłem juz pewne kroki. Lada dzień powinna się tu zjawić - odparł uśmiechając się tajemniczo. Chłopak nie miał zielonego pojęcia co mężczyzna znowu wymyślił, jednak był pewien, że ten nie rzuca słów na wiatr. Oparł głowę o zgiętą rękę.
-Przygotuj wszystko na jutrzejszy przyjazd, a teraz wyjdź - rozkał, na co brunet jedynie ponownie się uśmiechnął.
-Yes, My Lord.
~*~
Od dwóch godzin stałam na mrozie, czekając, aż ten cholerny Rozpruwacz się w końcu pojawi. W między czasie podeszło do mnie kilku mężczyzn, których skutecznie odesłałam z powrotem.
Czułam się okropnie widząc na sobie lubieżne spojrzenia tych wszystkich bogatych dupków, którzy uważali się za Bogów.
Aż rzygać się chcę.
Byłam ubrana w długą kieckę, odkrywającą plecy, ramiona i biust. Na twarzy widniała gruba warstwa makijażu, a włosy miałam spięte w luźnego koka. Wyglądałam jak dziwka, i tak też się czułam.
Musiałam przyznać, Christian się postarał. Zrobił ze mnie istną boginie! Szkoda tylko, że cudzołóstwa i prostactwa.
Warknęłam zła sama na siebie. Mimo to, nie mogłam się poddać. Otuliłam nagie ramiona rękoma i pocierając nimi, przemierzałam samotnie kolejną uliczkę.
Była prawie dwunasta w nocy, kiedy postanowiłam wrócić do pensjonatu. Neko zapewne wychodziła z siebie. Zrezygnowana ruszyłam w drogę powrotną, gdy w pewnym momencie poczułam jak coś przecina powietrze, a moje włosy opadają swobodnie na ramiona.
-No, no, co my tu mamy- usłyszałam drwiący głos wydobywający się zza moich pleców.
Poczułam jak moje serce gwałtownie przyśpiesza. Odwróciłam się powoli, próbując uspokoić jego szybki rytm.
Przed moimi oczami pojawił się mężczyzna odziany w czerwień. Wyglądał dość nietypowo. Jego krwiste włosy sięgały tali, a zza cienkich okularów błyszczało szaleńcze spojrzenie zielono-zółtych oczu. W ręce zaś, trzymał przedmiot przypominający piłę. Od razu go rozpoznałam.
Cofnęłam się dwa kroki w tył, próbując zachować między nami dystans, na co mężczyzna uśmiechnął się ukazując szereg rekinich zębów.
-Gdzie uciekasz, kruszynko?- zapytał, przyciągając mnie boleśnie do siebie, po czym nachylił się nad moją twarzą i zlizał strużkę krwi płynącą po policzku.
-Ale.. Kiedy?- przeszło mi przez myśl.
-Przestań się bawić, Grellu Suctcliff - usłyszałam kroki obcasów, co spowodowało, że mężczyzna puścił mnie. Parę metrów za nami stała kobieta. Jej ogniste oczy były żądne zemsty. Wyciągnęła z kieszeni srebrny nóż, który z drżącymi rękoma podniosła do góry.
Poczułam jak shinigami wykręca moje nadgarstki do tyłu uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch.
-Cholera- zaklęłam, pod nosem. Próbowałam się wyrwać mężczyznie, jednak nadaremnie.
Kobieta zaczęła się do mnie zbliżać. Na jej twarzy widniał obłęd.
-No, Dalej! - ponaglił ją Bóg Śmierci- Chce zobaczyć tą piękną czerwień, która okali swoim objęciem całą ulicę! - wykrzyczał z nieludzkim podnieceniem w głosie.
Kiedy końcówka narzędzia przecięła moją skórę, korzystając z okazji, że kobieta stała blisko mnie, kopnęłam ją w rękę, na skutek czego upuściła nóż na ziemię. Zdezorientowany Shinigami poluzował nieco swój uścisk pozwalając na moje wyswobodzenie się. Nie myśląc dłużej wyciągnęłam spod sukni sztylet i przyjęłam pozycję obronną.
-Ty mała zdziro! - warknęła kobieta rzucając się na mnie. Bez większego problemu udało mi się ją unieszkodliwić. Wyrwałam jej ponownie nóż z ręki, rzucając go jak najdalej. Jedną dłoń wygięłam do tyłu, zaś nogą przyparłam jej twarz do kamiennej ulicy.
W tym momencie byłam wdzięczna za rok ciągłej nauki walki wręcz, jaką zaserwowała mi Neko.
Kobieta szamotała się, jednak nie pozwoliłam jej na wstanie.
-Masz wszystko, wszystko kurwa, a jesteś tak niewdzięczna i jeszcze się opierasz!- warknęła ze złością.
Nie miałam pojęcia, o co jej chodzi. Spojrzałam na Shinigamiego, który przyglądał się całej sytuacji.
-Zawiodłaś mnie Madame Red- zwrócił się do kobiety- Nie sądziłem, że dasz się pokonać, ot byle pannie lekkich obyczajów- jego ton głosu był pusty i przyprawił mnie o ciarki. Skierował kroki w naszą stronę, na co zareagowałam natychmiastowo.
-Stój- krzyknęłam, przykładając sztylet do szyi kobiety - Bo ją zabiję- starałam się brzmieć jak najbardziej stanowczo, jednak ten zaśmiał się tylko.
-Nie wiesz kim jestem, marny człowieczku - zaczął, a jego głos był pełen kpiny.
-Owszem, wiem- odparłam, całkiem spokojnie. Wiedziałam, że jeśli dam się okiełznać emocjom, mogę stracić swoją szansę.
Mężczyzna podniósł brwi ze zdziwienia, po czym znów się zaśmiał.
-Ty chyba naprawdę..- już miał coś powiedzieć, jednak mu przerwałam.
-Jesteś Shinigamim.
Na jego twarzy pojawił się szok, który wstrząsnął ciałem, zmuszając je do zatrzymania się.
-A ja nie jestem panienką lekkich obyczajów- dodałam, chociaż zdawałam sobie dobrze sprawę ze swojego wyglądu. Spojrzałam na kobietę, która przestała się szamotać, po czym puściłam ją, pozwalając jej wstać. Wydawała się tak samo wstrząśnieta, jak sam Bóg Smierci.
-Proszę wybaczyć mi to całe zamieszanie - starałam się zachować jak najwięcej przyzwoitości- Jednak nie miałam innego pomysłu, aby ściągnąć do siebie waszą dwójkę- odparłam zgodnie z prawdą, co wyraźnie zaciekawiło czerwonowłosego mężczyznę.
-Po co?- zapytał.
-Chciałabym prosić o przysługę- powiedziałam.
-Skąd wiesz kim jestem?- znów dało się słyszeć pytanie z jego ust.
Przez ułamek sekundy zastanawiałam się co mu odpowiedzieć.
-Powiedzmy, że nie jestem zwykłym 'marnym człowieczkiem'- zacytowałam słowa mężczyzny, z czego ten wyraźnie nie był zadowolony. Miałam tylko nadzieję, że odpuści dalsze drążenie tematu.
-To nieistotne!- wtrąciła się kobieta- Wie kim jesteśmy, musimy ją zabić! - obłęd nadal nie schodził z jej twarzy.
Poczułam, że robi mi się jej żal. Nie znałam istotnego powodu, dla którego robiła to, co robiła, jednak odnosiłam wrazenie, że kryję się za tym głębsza historia, pełna bólu i cierpienia.
-Doceniam twoją zachłanność Madam, jednak chce jej wysłuchać- skarcił czerwonooką.
-Mów- skierował się do mnie.
Wzięłam głębszy oddech.
-Dwa lata temu doszło do pewnej tragedii na terenie posiadłości Mary Harvey. Wszyscy świadkowie nie żyją, a ja muszę wiedzieć, co dokładnie się wtedy wydarzyło.
Shinigami wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał.
-Skąd pomysł, żeby skierować się z tym do mnie?- zapytał, patrząc mi się w oczy, przez co poczułam się lekko skrępowana.
-Któryś z Bogów Śmierci na pewno musiał, wtedy zbierać ich duszę. Jesteście raczej niedostępni, dlatego skorzystałam z tego, że jeden z was przesiaduje tu od dłuższego czasu.
Mężczyzna uśmiechnął się, po czym podszedł do mnie na tyle blisko, że prawie stykałam się czubkiem nosa z jego klatką piersiową. Złapał rękoma mój podbródek, zmuszając abym spojrzała mu w oczy. Odniosłam wrażenie, że ta cała sytuacja nieźle go bawi.
-Co z tego będę miał?
To pytanie huczało mi w uszach przez dłuższą chwilę. Dość niepewnie wyciagnęłam spod dekoldu amulet i podstawiłam mu go pod oczy.
-To-powiedziałam.
-Hę?- spojrzał na naszyjnik, po czym uśmiechnął się szeroko . Jego oczy zabłysnęły dziwnym blaskiem.
-Zgoda!- niemalże krzyknął podekscytowany.
Byłam zdezorientowana jego nagłym zachowaniem. Przyglądał się amuletowi jak zwykłej jubilerskiej błyskotce.
-Ta czerwień, będzie idealnie mi pasowała!- wskazał na krwisty kamyk znajdujący się po środku, a następnie zakołysał żwawo biodrami.
Poczułam się zbita z tropu. Przypominał teraz rozwydrzonego bachora oczekującego kolejnej zabawki, a nie mrocznego żniwiarza sprzed ułamka sekundy. Zdawał się w ogóle nie wiedzieć jaką moc kryję owy przedmiot.
Kiedy chciał wziąć naszyjnik do ręki, schowałam go z powrotem.
-Wpierw informacje.
Mężczyzna skrzywił się lekko powracając do postawy sprzed paru minut, jednak po chwili wyciągnął spod marynarki małą książęczkę . Otworzył ją i zaczął czegoś szukać przesuwając w powietrzu czubkiem palca. Odniosłam wrażenie, że jego oczy błyszcza jeszcze intensywniej.
-Jest!- krzyknął radośnie- ho? Całkiem krwawa historyjka- dodał - Dlaczego mi się takie nie zdarzają!?- w jego głosie dało się wyczuć nutę żalu.
Po chwili zamknął przedmiot i skierował swój wzrok z powrotem na moją osobę.
-Wszystkie osoby, włącznie z hrabianką należały do sekty. Odprawiali jakieś dziwne rytuały i temu podobne rzeczy. W dniu ich śmierci, również odprawili jeden z nich. Dość dziwna sytuacja- przerwał na chwilę- duszę wszystkich zebranych zostały na chwilę zawieszone w astralu, zaś pózniej wysłane w całkiem inne miejsce - dokończył.
-Inne?-zapytałam.
-Nie wiem, gdzie dokładnie, jednak nie trafiły do nas- odparł - Jedynie dusza tej kobiety została odebrana przez demona, z którym miała zawarty pakt.
Chłonęłam każde jego słowo. Poczułam się dziwnie. Miałam być wynikiem jakiegoś popieprzonego rytuału? To wszystko wbiło mnie tępo w ziemie.
Rzuciłam 'nagrodę' w stronę Shinigamiego, który zręcznie złapał przedmiot ciesząc się przy tym jak dziecko.
Co za pochrzaniony świat.
Spojrzałam w niebo. Wyglądało ciągle tak samo. Jako jedyne nie zmieniło się i było ze mną w każdym momencie. Choć może to też iluzja? Nawet nie zdałam sobie sprawy, kiedy odpłynęłam w swoich rozmyślaniach. Na ziemie ściągnął mnie dopiero głos Boga Śmierci.
-Miło się robiło z tobą interesy, jednak musimy się pożegnać.
Spojrzałam na niego z lekkim niezrozumieniem, gdy usłyszałam jak odpala swoją kosę i biegnie wprost na mnie. Zastygłam w miejscu. Nie zdążyłam nawet zareagować. Poczułam jedynie tępy ból, obraz przed oczami zamazał mi się zupełnie, a ja sama straciłam przytomność. Cała scena trwała, zaledwie krótki moment. Ostatnie co pamiętam to burza krwi i głośny huk, a później tylko ciemność...
*Arigato (z jap. dziękuję)
** poboisko (bałagan) -wiem, że jest to wyraz dzisiaj nieużywany i choć może wydać się niektórym niepoprawny, to zupełnie niesłusznie :) <straciłam pewność, szukam artukułu, w którym znalazłam ten zwrot :D >
~*~
*Arigato (z jap. dziękuję)
** poboisko (bałagan) -
~*~
Notka średnio przypadła mi do gustu. Siedziałam nad nią dosyć długo, chociaż zupełnie nie miałam weny. Jednak zdaje sobię sprawę, że prawdopodobnie w najbliższym czasie, nie będę miała wolnej chwili, aby coś napisać.
Ostatnim czasem, licznik odwiedzin gwałtownie wzrósł, z czego jestem niezmiernie dumna :)
Czekam na wasze opinie, mam nadzieję, że nowy rok rozpoczął się dla was pomyślnie.
Całusy ! :*
Ciekawe, chociaż co do tego 'poboiska'. Ja spotkałam się tylko ze słowem pobojowisko... :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następne. Z niecierpliwością.
Przepraszam, ale jakoś nie mam nastroju na dłuższy komentarz. Gomenesai.
Sayonara, pozdrawiam i całuję
meimichaelis
Pobojowisko i pobowisko, zapewne należą do tej samej grupy, jeśli bynajmniej chodzi o znaczenie. Ot, przeczytałam w jakims powojennym artykule i natchnęło mnie, aby użyć go w tekscie. Również pozdrawiam :*
UsuńGoogle nie znalazły mi tego słowa w żadnym słowniku. Może w artykule była literówka, albo to po prostu stare słowo, które zostało wyparte z języka. Osobiście skłaniam się w stronę literówki, ale pewności nie mam. W sumie, warto byłoby się tym zainteresować, ale już nie dziś xD
UsuńA do notki odniosę się w nocy, bo Twój rozdział będzie mi dziś umilać kąpiel, a ona się zacznie dopiero koło północy :P
W google również nie znalazłam tego wyrazu, oddzielało mi go automatycznie na '' po boisko'', a wątpie, żeby to była literówka, szczególnie, że był do tego przypisek. W wolnej chwili odszukam ten artykuł i upewnie się jeszcze raz :D
UsuńBędzie obszernie, ale korzystam, póki jeszcze mam na to szansę... do rzeczy:
OdpowiedzUsuńociekanie tlumami - troche to zle brzmi.
Środowisko przepychu, nigdy nie należało do moich ulubionych. - tu przecinek jest zbędny raczej :)
Jestem na fonie, więc niewygodnie mi sprawdzić, ale co znaczy ocudzic? Nie znam tego słowa (ale to może moja wina, nieoczytana jestem w sumie :P)
Zamykajacy - powinno być zamykając :)
Opierający - opierając
próbując, aby złość nie przejęła nade mna kontroli - próbował - po 1 powtórzenie, po drugie to pierwsze próbując nie pasuje. Trzeba by to było jakoś inaczej napisać.
Mu głuchy śmiech -mi
I wydaje mi się, że arigato powinno być przez u na końcu. Zastanawiam się nad tym od paru dni i nie jestem 100% pewna, jednak biorąc pod uwagę zapis kaną (ありがとう) tak teoretycznie wychodzi.
jednego z budynku - ów, albo bez z
u boku, której - przecinek przed wyrażeniem jest ok, w tym miejscu już nie ma potrzeby go stawiać :)
go a tyle - na tyle :P
ja unieszkodliwić - ją
przywarłam - przyparłam
Okiełznać emocją - emocjom w tym przypadku
nie istotne - nieistotne
Mam nadzieję, że wszystko zrozumiale. To małe okienko na fonie sprawia, że strasznie niewygodnie przeczytać całą treść komentarza xD
Notka sama w sobie dobra, nawet zdsje mi się lepsza niż poprzednia. Widać, że włożyłaś w nią dużo pracy. Chciałabym już konfrontację Seba i Ciel a bohaterki, no ale trzeba czekać, meh xD
Grell taki grellowaty <3
Tylko sie zastanawiam nad jednym. Grell jest stosunkowo niski jak na faceta. Jeżeli ona nosem dotykała jego klatki piersiowej to musi byc strasznie malutka^^
Ok to tyle. Mam nadzieję, że jednak znajdziesz czas i notka pojawi się szybko :P
Łoo, dużo tego xD Miało byś ocucić nie ocudzić - mój błąd, hahaha. Nie wiem jak ty wypatrujesz te wszystkie błędy ;o ja czytając parokrotnie nie jestem w stanie ich wychwycić, hah. Dlatego dobrze jest, gdy ktoś z boku ocenia twoją pracę :D Co do 'Arigato', powiem szczerze, że spotkałam się z wieloma formami, tak samo jak z 'gomen / gomene/ gomenasai. Ludzie piszą różnie i szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia czy wszystkie formy są poprawne czy może żadna z nich :D Mam nadzieję, że uda mi sie naskrobać coś na przyszły weekend, jedak mam teraz trochę na głowie i wole niczego nie obiecywać. Pozdrawiam cieplutko :*
UsuńW przypadku gomen/gomene/gomenasai to różnica wynika z formy. Gomenasai jest najgrzeczniejszą z nich, gomen i gomene to takie bardziej "sorki" xD
UsuńW przypadku arigatou chodzi chyba bardziej o samą wymowę, nie mającą związku z emocjonalnym zabarwieniem, ale tak jak mówię, nie wiem, japońskiego uczyć się będę od października dopiero xD
A wyszukuje je tak, że przeczytanie Twojej notki zajęło mi prawie 40 minut, z otwartym messengerem, w którym pisałam do kota treść komentarza, żeby się nie gubić, gdzie aktualnie w tekście jestem. Potem to zebrałam :P
Jak się czyta to porywa fabuła, dlatego jak się na niej zbytnio skupi to błędy umykają, sama też wiele przeoczam, szczególnie u siebie xD
Pozdrawiam również ;)
Zapraszam :D
OdpowiedzUsuńCzemu zmieniłaś szablon? Tamten był taki megaśny xD
OdpowiedzUsuńTen mi się trochę nie podoba, bo tekst jest za bardzo po prawej i jakoś niewygodnie mi się na to patrzy :P
Trzeba próbować czegoś nowego xD Jak mi się ten znudzi, zrobie kolejny, specjalnie dla Ciebie z tekstem pośrodku :D od co ! :D
UsuńZapraszam na nowy rozdział
OdpowiedzUsuńZnowu zapraszam XD
OdpowiedzUsuńSzalona xD
UsuńI znowu zapraszam XD
UsuńNominowałam Cię do Liebster Blog Award. Więcej szczegółów u mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://spotkanie-wsrod-krwi.blogspot.com/
Dziękuję za nominacje :)
UsuńŚwietny rozdział, historia coraz bardziej mnie wciąga. Podoba mi się, że Yoru, choć bardzo tajemnicza, ma uczucia i nie chce wykonywać zleceń. Jestem ciekawa dalszych losów zarówno jej, jak i Neko, a także, jakie będzie ich spotkanie z Cielem i Sebastianem, o ile w ogóle do tego dojdzie, sądząc po ostatnich linijkach tekstu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny,
BB